Miniony rok 2017 był bardzo udany dla inwestorów giełdowych. Wszystkie główne indeksy warszawskiego parkietu zanotowały solidne wzrosty, które w skali 12 miesięcy osiągnęły dwucyfrową dynamikę. Liderem zwyżek okazał się indeks największych spółek WIG20, który w zakończonym roku zyskał aż 26,35 proc., kończąc ostatnią grudniową sesję na poziomie 2.461,21 pkt.

Nieco gorszy wynik odnotował szeroki indeks polskiej giełdy WIG, który w analizowanym okresie zwiększył swoje notowania o 23,17 proc., sięgając pułapu 63.746,20 pkt.

Najsłabszy w tym gronie, ale i tak z solidnym wzrostem o 14,99 proc., okazał się grupujący spółki średniej wielkości indeks mWIG40.

To już jednak historia, a inwestorów bardziej interesuje to, co przyniesie kolejne 12 miesięcy. Gdyby warszawska giełda działała w oderwaniu od reszty finansowego świata, to można by pozostać optymistą. Prognozy dla polskiej gospodarki są dobre i przewidują wysoką dynamikę PKB, co powinno przekładać się na poprawę wyników finansowych i notowań obecnych na parkiecie spółek. Jednak w dobie swobodnego przepływu kapitału giełdy światowe stanowią system naczyń połączonych i ewentualne pogorszenie klimatu inwestycyjnego na innych rynkach nie pozostanie bez wpływu na notowania w Warszawie. A zagrożeń nie brakuje, zarówno tych geopolitycznych jak i związanych z zakończeniem polityki „taniego pieniądza” prowadzonej w ostatnich latach przez banki centralne.